Powojenna Polska starała się jak najszybciej zapomnieć o przebytym koszmarze i skupić się na odbudowie zrujnowanego kraju. Szybko też zaczęto myśleć o zbudowaniu przemysłu motoryzacyjnego, który ułatwi życie ludziom. W 1947 roku nawiązano współpracę z włoskim koncernem FIAT, który obiecał wybudowanie polakom fabryki i pomoc we wdrożeniu produkcji samochodów.
Jednak centrali ze Związku Radzieckiego nie spodobało się, że kraj komunistyczny robi interesy z kapitalistami i zakazał stronie polskiej prac z Włochami. Zamiast Fiatów 1100 zaczęto produkcje GAZ-M20 Pobieda, za którego licencje trzeba było ZSRR niemałe pieniądze. Na Żeraniu produkcja Warszaw M-20 ruszyła 6 listopada 1951 roku, części i podzespoły pochodziły głównie z Rosji, a liczba produkowanych aut nijak się miała do rozbuchanych planów.
Dopiero w 1956 roku Polska produkcja tak się rozwinęła, że nie było już potrzeby sprowadzania części. Warszawa M-20 miała czterocylindrowy, rzędowy silnik o pojemności 2120 cm³ i 50 KM, osiągała przy tym trochę ponad 100km/h. Ten model produkowany był do 1957 roku.
Kolejne modele Warszawy to: M-20 model 57 lub zamienne nazywana 200 produkowana od 1957 do 1960, 201 (1960-1964), 202 (1962-1964), 223/224 (1964-1973). Modernizacji dokonywano na silnikach, układzie jezdnym i na bryle Warszawy. Produkcja tych wersji zamknęła się w liczbie prawie 250000 egzemplarzy, z czego blisko 1/3 trafiła na eksport głównie do krajów demokracji ludowej, ale i do Skandynawii.
Stworzono też rzecz jasna i wersje użytkowe, czyli przeznaczone do pracy. Był dostępny typ nadwozia pickup, furgon i kombi. Najciekawsze jednak jest to, że robione wersje tzw. dedykowane. Produkowano je dla konkretnych grup zawodowych. Pojawiły się Warszawy radiowozy, karetki, taksówki (tu samochody te sprawdzały się najlepiej przez to, że były obszerne i najmniej paliły przy jeździe 40 km/h), pocztyliony, a nawet wersja jeżdżąca po torach. Z kolei na płycie podłogowej Warszawy powstały dostawczaki Tarpan, Żuk i Nysa.